Do każdego kokonka czepia się trzy lub cztery i zaczynają z wielką ostrożnością rozdzierać jedwabistą powłokę w tem miejscu, gdzie się znajduje głowa poczwarki, gdyż młoda mrówka tak jest niedołężną, że nawet wykluć się ze swego więzienia nie może bez obcej pomocy.
Wyciągnąwszy ostrożnie więźnia, który jest jeszcze omotany w rodzaj pieluszki, mrówki ostrożnie wyswobadzają każdy po kolei członek nowonarodzonego, rozwijają mu skrzydełka, jeśli jest samczykiem lub samiczką, a potem karmią słodyczami. Młoda mrówka, na razie głupiutka, nie wie, gdzie się ruszyć, co zrobić z nóżkami i jak z gracyą je stawiać. Nie wie także, co uczynić z zawadzającemi jej długiemi skrzydłami. Niezgrabna więc, ale ciekawa, przechadza się i rozgląda dokoła. Uradowane opiekunki nie odstępują ani na krok swego pupila przez kilka dni, chodzą za nim ciągle, ukazują mu galerye, izby ciągnące się wzdłuż tych kurytarzy, prowadzą na place, podparte setkami kolumn, na których krzyżuje się po kilka ulic. Z ulic tych dostają się do mniejszych izb na tem samem piętrze, a potem pionowemi galeryami prowadzą to na dół, to do góry, pokazując całe mrowisko. W wędrówkach takich dokończają wychowania młodego obywatela.
Dopiero gdy pozna swoje gniazdo i wzmocni się na siłach, wyprowadzają go na świat boży i pokazują trawki, zioła, bydełko, to jest mszyce, dające słodkie mleko, uczą, jak patyczki znosić, jak żywicę zbierać, jak doić mszyce, słowem wszystkiego, co porządna mrówka umieć powinna. Jeśli są to samczyki lub samiczki, robotnice odmienny kierunek nadają wychowaniu. Zamiast uczyć pracy, wyprowadzają je na świat, wskazują drogę, uprzedzają życzenia, bronią od napaści i prowadzą aż na szczyty... ziół i kwiatów, na których skrzydlate istotki próbują siły swoich skrzydełek. Na kwiat-
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.