Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

A jednak i takim może kiedyś... kiedyś otworzą się oczy na widok lepszych, a lekkomyślnie zaprzeczanych światów i przekonają się, że byli krótkowidzącemi robakami zamkniętemi w orzechu...
Przekonają się, że jest, że musiał być poza ziemią i poza sferą naszych zmysłów świat inny, piękniejszy i większy, w którym naszym duszom będzie tak samo obszerniej i jaśniej, jak dojrzałemu robakowi z orzecha weselej jest w oblanej słońcem lekkiej atmosferze łąk barwnych i wonnego kwiecia...
Spostrzegam zapóźno, żem się rozgadał, zapominając, iż kreślę tylko historyę swoich przygód; wracajmy więc do nich.
Zaledwiem się otrząsnął z przykrego wrażenia i ruszyłem w dalszą drogę, nowy widok przypomniał mi, że w tym świecie, do którego dobrowolnie zeszedłem, jak Dante do piekieł, na każdym kroku spotyka się straszne obrazy, a najwyszukańsze męczarnie należą do rzeczy zwykłych, a nawet, niestety, koniecznych.
Dlaczego koniecznych? zapytasz.
Dlatego, że choć są one niepożądane ze względów moralnych, jednakże utrzymują równowagę w naturze. Gdyby nie bezustanne morderstwa, owady rozmnożyłyby się do niepojętych liczebnie rozmiarów, zagrażając życiu innych istot na ziemi.
Właśnie jeden z bolesnych epizodów, rzucający ponure światło na dolę owadów, wstrząsnął mię do głębi, odbierając ochotę do zachwytów. I gdyby wędrówka moja miała za cel jedynie zadowolenie ciekawości, wycofałbym się coprędzej, aby powrócić do naszego świata, który choć nie lepszy, ma przynajmniej tę dodatnią stronę, że znakomicie maskuje złe, jakie się w nim dzieje, że mu nie zawsze pozwala tak brutalnie występować, jak w świecie owadów.
Wszelaka przewrotność i okrucieństwa, choć są pospolitemi wśród nas zjawiskami, nie rzucają się prze-