Podróżni w gorących krajach zmuszeni są nieraz sypiać w workach, a i to niezupełnie ich chroni. Żadne ubrania, chustki ani rękawiczki nie wystarczają i ciało silniej pociętych osób często przedstawia jednę bolącą powierzchnię, co sprowadza częstokroć złośliwe febry, a nawet gangrenę. Jak powiedziałem, żadne ubranie nie stanowi tak szczelnej i zarazem silnej fortecy, żeby jej zwinne sapery nie zdołały zdobyć. Pomiędzy kołnierzem a szyją, przez rękawy, dostają się one do jej wnętrza, wdzierają się do najtajniejszych zakątków garderoby i z zadziwiającą zręcznością atakują słabsze strony nieprzyjaciela, dopóki nie zginą na zdobytych walecznie stanowiskach. Nieszczęsny podróżnik, po całodziennej walce udając się na spoczynek, obejmuje melancholijnym wzrokiem liczne ślady nieprzyjaciół, któremi usiana jest wewnętrzna część ubrania, a każda czerwona plamka wskazuje miejsce, na którem poległ zuchwały i krwią opiły nieprzyjaciel.
Pewien wojskowy doktor w Krymie, opowiada, że w okolicy obfitej w komary, nie czuł się bezpiecznym w zamkniętej karecie, a dusząc się od gorąca i braku powietrza, nie śmiał otworzyć okien.
W okolicach Amazonki i Missisipi, wędrowcy zmuszeni bywają na noc przysypywać się ziemią na 3 lub 4 cale, z wyjątkiem tylko głowy, którą szczelnie zakrywają chustkami.
Aleksander Humboldt w blizkości rzeki Rio‑Unare zrobił spostrzeżenie, że mieszkańcy zwykle w ten sposób sypiają. Zauważył on, że ludność dzieli tam komary na trzy kategorye: Moskity, które męczą we dnie, Temporaneros (rodzaj Culex) zmierzchowe, i Zancudos, panujące w nocy.
Zdawałoby się, że zimno może stanowić tamę dla plenności komarów, tymczasem fakta mówią przeciwnie. Stworzenia te są zarówno wytrzymałe na niezmierne gorąco, jak na straszne mrozy.
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/230
Ta strona została uwierzytelniona.