Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.

padek brutalnego odepchnięcia. Zrzucony np. z siatki, na niej zawisa w powietrzu, aby nie zlecieć na ziemię; po niej też zwycięzca oddala się z nadzwyczajną szybkością, spuszcza się na ziemię i znika na zawsze z przed oczu oszołomionej i zwyciężonej przyjaciółki...
Znając tak oryginalne obyczaje tych istot, nieciekawy byłem sceny, jaka się miała rozegrać przedemną, i niekontent ze zwłoki, grożącej długiem więzieniem na liściu. Stosownie do mego przewidywania, lękliwy przybysz, zatrzymując się za każdym krokiem, podszedł do przedmiotu swych marzeń.
Skoro stanął przy niej, zdawało się, że go odwaga całkiem opuściła i pozostał przez długą chwilę niepewny, co dalej czynić.
Samiczka, patrząc na niego, ani jednym giestem, nie okazała, co sądzi o niespodziewanej wizycie. A może też była mu rada, i tylko przez dyplomacyą okryła się chłodem?
Jeszczem nie zdołał wziąć na rozum tych pytań, gdy odpowiedź ścięła mi wszystką krew w żyłach.
O rodzie pajęczy, jakiś potworny!
Gdzież na świecie, jak szeroki, znajdę istoty, coby wyrównały dzikości twych instynktów? Napróżno oglądam się w około...
Ale baczność... zaprędkom sąd wydał.
Zapomniałem o istocie najdoskonalszej na ziemi o człowieku. On łączy w sobie najszczytniejsze instynkta z najczarniejszemi zbrodniami. Człowiek to piekło z niebem połączone w taki sposób, że nigdy nie można wiedzieć, gdzie jedno się kończy, a drugie zaczyna. W człowieczem tylko plemieniu, na wzór pająków, od wieków brat godzi na brata, z tak spokojną miną, z jaką pajęczyca zabija i spożywa swego adoratora.