Jakkolwiek chróścik umie zachować w tym względzie równowagę, to przecież zdarza mu się, jako istocie ułomnej, zbłądzić niekiedy i wybudować pochewkę wbrew zasadom fizyki.
Czy sądzisz, że załamawszy łapki, oddaje się on bezowocnej rozpaczy, lub też zniecierpliwiony odrzuci popsute dzieło i bierze się nanowo do roboty?
O nie! Zanadto on ceni swą pracę, aby ją miał lekkomyślnie marnować. Zresztą, ma on na to łatwą radę. Gdy domek zaciężki, przylepia gdzie potrzeba kawałek słomki lub drzewa, i równowaga powraca, gdy zaś zanadto jest lekki, naprawia błąd zapomocą kamyczka.
W tej właśnie zaradności spoczywa klucz zagadki: dlaczego często daje się widzieć do futerałów zkądinąd symetrycznych, przylepione jakby przypadkowo listki albo kamyczki. Domek swój liszka buduje przy pomocy łapek i jedwabistej przędzy, którą snuje z pyszczka. Pospolicie zaczyna obmurowywać się od dolnej części ciała (t. j. od tyłu), a w ciągu pięciu lub sześciu godzin wykończa całe schronienie.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że młoda liszka rośnie i musi kilka razy porzucać ciasne więzienie, aby ulepić nowe, przestronniejsze, nie można tych pozornie nędznych i leniwych istot nazwać próżniakami.
Nadchodzi wreszcie chwila przeobrażenia się w poczwarkę. Chróścik przyczepia się wtedy do kamienia lub rośliny, chowa się cały w futerale i otwór górny zasnuwa jedwabistą kratą, do której przyczepia dla niepoznaki kawałek drzewa, lub coś podobnego.
Po upływie dwóch lub trzech tygodni dobrowolnego więzienia, rozrywa on celkę, porzuca ją i w postaci białawego i sztywnego robaka, niby mumia, pływa swobodnie, najczęściej na grzbiecie, używając w tych igraszkach zamiast wioseł nóżek, opatrzonych rzęsami.
Mamy w nim ciekawy okaz poczwarki, obdarzonej możnością przenoszenia się z miejsca na miejsce.
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/244
Ta strona została uwierzytelniona.