Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/277

Ta strona została uwierzytelniona.
XXV.
Szlachetna sprzeczka. Na skrzydłach wiatru.


A to pyszne! — zawołał oburzony Anglik. — Nie można tu nawet spokojnie porozmawiać. Raz piżmo, to znowu stokroć gorsze od niego „praeparatum”. Powiedz­‑że mi, doktorze, czy i „to” ma służyć do zdobywania serc sześcionogich piękności?
— Cóż znowu! — odparłem, zadyszany od szybkiego biegu, — zapach ten ma inne przeznaczenie. Jest on jedynym puklerzem niewinnej pluskwy polnej.
— Ależ co nas może jej niewinność obchodzić? Za co nas dręczy, gdy nawet nie myśleliśmy o zaczepianiu jej?
— To też broń nie przeciw nam była skierowana; musiał się pojawić groźny napastnik; warto się nawet mieć na baczności, aby i nas nie zaskoczył znienacka...