— W takim razie, jako człowiekowi wiedzy, dziwię ci się nieskończenie. Wiesz chyba, lordzie, iż tylko zapomocą zmysłów poznajemy przyrodę, że każde zjawisko musimy dojrzeć, usłyszeć lub odczuć, każdy objaw życia dobrze podpatrzeć. Zmysły są jedynemi naszemi narzędziami, a trzeba wyznać, nadzwyczaj niedoskonałemi. Znaczna część wrażeń zmysłowych wprowadza nas w błąd. Liść, zbudowany z tysięcy komórek, okryty szparkami oddechowemi i włoskami, nie różni się dla zwykłego wzroku od liścia sztucznego, wyrobionego ze skrawka malowanego jedwabiu. Tarcze słońca i księżyca są tylko błyszczącemi krążkami. Cóż nas nauczyło, że liść jest kunsztowną machiną, zbudowaną z drobniutkich cegiełek, że na słońcu są plamy, wyskoki, na księżycu góry i szczeliny, że materya słoneczna składa się z pierwiastków, jakie i na ziemi znamy; co nam dozwoliło zmierzyć wreszcie odległość tych ciał niebieskich, obliczyć ich wagę, przewidzieć ruchy i t. d.? Cóż, jeśli nie te same zmysły, wzmocnione odpowiedniemi narzędziami. Geniusz ludzki rozszerzył je, budując sztuczne narzędzia, z których prawie każde to jakby nowy, brakujący nam zmysł. Mikroskop, teleskop, mikrofon, spektroskop, barometr, termometr, chronometr, to wszystko sztuczne zmysły, otwierające nam niedostępne bez nich widnokręgi, to wszystko dodatki do naszych zmysłów przyrodzonych, pozwalające głębiej wniknąć w świat wielki i mały. Dlatego to właśnie każde udoskonalenie mikroskopu odkrywa nam nowe tajniki przyrody w jej małości, każdy większy teleskop odkrywa nowe gwiazdy, nowe mgławice i nowe planety, nowe plamki na słońcu i nowe szczeliny na księżycu. Czy to są nowe rzeczy? Bynajmniej, lecz tylko myśmy ich nie widzieli. Dały nam dopiero o nich wiadomość udoskonalone instrumenta. Wierzaj mi, lordzie, że gdyby nasze zmysły były znacznie doskonalszemi, z pewnością na schyłku XIX
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/283
Ta strona została uwierzytelniona.