potem wznosi ściany celek. Muruje tak dzielnie, rozrabia potrzebne wapno przy pomocy swej śliny tak energicznie, że zwykle w przeciągu jednego dnia pierwsza komórka jest gotową.
Jest to praca, jakiejby żaden ludzki robotnik w tych samych warunkach nie podołał, trzeba ci bowiem wiedzieć, że owa komórka mierzy blizko cal długości, oraz pół cala szerokości. Dopóki jest otwarta, przypomina kształtem wnętrze naparstka.
Po skończeniu budowy, nasza murarka wchodzi do środka i obracając się na wszystkie strony, wygładza własnem ciałem ściany, które szybko nabierają twardości dobrego cementu.
Teraz inne zajęcie czeka miniaturowego architekta i murarza. Nie tracąc ani chwili, nasz owad rozpina skrzydła i ulatuje na kwiaty, w których, wycierając się o pręciki, gromadzi pyłek nasienny i znosi do komórki. To samo czyni z nektarem kwiatowym, który potem z pyłkiem zarabia na ciasto, mające służyć za pokarm dla przyszłej mieszkanki komory.
Pyłek kwiatowy zbiera ona, nie mając nawet ku temu odpowiednio zbudowanych nóżek, jakiemi są obdarzone pszczoły zwyczajne. Nic też dziwnego, że musi radzić sobie odmiennie.
Zamiast szczoteczek, jakiemi są opatrzone nóżki pszczół, murarka posiada las sztywnych szczecinek na górnej i tylnej części odwłoku. W takie szczotki ubrany owad wyciera się o pylniki kwiatowe, a potem przyczepiony do włosków pyłek zgarnia nóżkami na odpowiednie futro szczeciniaste, umieszczone na brzuszku. Gdy zgromadzi się już tyle pyłku, ile owe szczotki utrzymać na sobie mogą, murarka powraca śpiesznie do gniazda, wybierając najkrótszą drogę. Czyni to zapewne dla uniknięcia niespodzianych zaczepek i nieprzyjemności, jakich mogłaby doznać ze strony gburowatych i drapieżnych współobywateli kraju.
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/292
Ta strona została uwierzytelniona.