Ta strona została uwierzytelniona.
Szpary między głazami mogliśmy łatwo pozatykać puszkiem i kutnerem roślinnym. Trudniejsza napozór rzecz była z dachem, ale i tu prędko poradziliśmy sobie. Pierwszy lepszy gładki liść, odpowiednio przykrojony, mógł nakryć nasze schronienie, a dla umocowania go dostatecznem było przytłoczyć krawędzie jego kilkoma dużemi kamieniami. Chodziło tylko o to, aby taki liść znaleźć blizko, a najlepiej w górze, nad budowlą. Wtedy, po odłączeniu go od rośliny, spadnie nam prosto na budynek i uwolni od męczącego wciągania na mury. Drzwi miały być wykrojone z uschniętego innego liścia. Przy pilnej pracy zamek nasz mógł być w ciągu dwóch do trzech dni ukończonym, a wtedy nie potrzebowalibyśmy lękać się słoty, ani nocnych owadów.