Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/309

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nadewszystko osobliwym popędem liszek, żyjących w próchnicy, do tłumnego skupiania się w pewnej porze dojrzałości w jedno ciało wężowate i do wspólnego pełzania w tak zwartym szeregu.
Z chwilą, gdy liszki, poukrywane w próchnicy między butwiejącemi szczątkami roślinności, dorosną do pewnej oznaczonej wielkości i poczują popęd do wędrówek, wydobywają się one prawie równocześnie na powierzchnię ziemi i te, które najpierw wyjdą skupiąją się zaraz, tworząc małego plenia.
Ta głowa uporządkowawszy się należycie, pomyka naprzód, a liszki, które później wydobywają się z próchnicy, przylepiają się po drodze do niej, powiększając coraz bardziej długość i objętość kolumny. Lepka ciecz, wydzielająca się ze skóry każdej liszki, spaja wszystkie tak silnie, że tworzą razem jakby jedno wężowate ciało, które da się na chwilę podnieść bez rozerwania. Popielaty ten wąż pełza niezmiernie powoli i wytrwale po cienistych ustroniach lasu, lub po drogach leśnych, a nieświadomego może w istocie zdziwić, lub nawet przestraszyć.
Widywano plenie mierzące po kilka cali, po łokciu, dwa lub trzy najwięcej. Przechowują się wszakże przesadne zapewne, bo niesprawdzone podania w Szwecyi i Norwegii, jakoby spotykano tam plenie, długie na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt łokci. Największy, jakiego widział Nowicki miał 56 cali długości, dwie linie szerokości, a 1½ linii wysokości.
— Ciekawym ile nasz okaz mierzy? — zawołał Anglik, — Wydaje mi się on niezmiernie długim.
— Zmierzymy go zaraz, — odrzekłem i ruszyliśmy szybkim krokiem ku przodowi olbrzymiego cielska. Rezultat pomiarów przeszedł nasze oczekiwania. Pleń mierzył 1320 stóp długości co dawało podzielone przez 120, rzeczywistej długości 5½ łokcia, czyli 132 cale!