która stanowi cząstkę Brahmy. Choć jest ona w nas, to przecież rozumieć jej w tem życiu nie możemy dla tych samych powodów, dla jakich gąsienica nie czuje w sobie i nie rozumie motyla...”
— Być może, iż myśli moje zeszły się z pojęciami braminów, nie będę przeczył, ale teraz porzućmy niebezpieczny i niedostępny temat, bo dostrzegłem przedmiot, będący w związku z początkiem naszej rozmowy, jaki nowo‑kreowanego entomologa może bardziej zainteresować.
— Jakto? cofasz się pan od rozprawy nad pełnym uroku przedmiotem, choć go przed chwilą sam poruszyłeś? — zawołał lord zdziwiony.
— Tak jest, bo go uważam za niezgłębiony w tem życiu. Zamiast zatapiać się w czczych i mglistych dociekaniach rzeczy niedocieczonych — badajmy lepiej to, na co nam środki nasze pozwalają, a zyskamy trwalszą podstawę do rozwiązywania coraz wyższych i trudniejszych zagadnień.
Ot właśnie jednę z najbardziej interesujących dla biologa zagadek, mamy niedaleko.
O kilkadziesiąt kroków od naszego domu Smagliczka górska (Alyssum montanum) rozpościerała swe gałązki i sąsiadowała z wspaniałym Jastrzębcem. W cieniu tych roślin, między zbutwiałemi liśćmi wyrastał duży, bladoróżowy grzyb. Wczoraj jeszcze widzieliśmy go pięknym i świeżym, prostym i całym — dziś ledwo się trzymał w pochyłej postawie. Cały bok trzona jego wyjedzonym był przez wstrętnego jakiegoś ślimaka. Był to widok podobnie przykry, jak ujrzenie na śmiertelnem łożu znajomego, któremu zazdrościliśmy niedawno czerstwości i siły. Dostaliśmy się wkrótce na kosmate liście jastrzębca i spacerując po szczeciniastej ich powierzchni, odszukałem na gałązkach smagliczki kilka istot, zupełnie podobnych do ślimaków.
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/332
Ta strona została uwierzytelniona.