— Ma ich dosyć, bezwątpienia, ale rozważ pan sam, czy ślimacznica mimo to nie robi na maskaradzie dobrego interesu. Napastnik, lubiący pieczeń ślimaka, zbliża się pocichu do naszego motylka. Już go ma połknąć lub nadgryźć, gdy nagle spostrzega fatalną omyłkę. Mniemany ślimak okazuje się jakąś inną istotą, choć więc chciwy prześladowca ostrzył ząbki na znany sobie kąsek, zostawia niesmaczną potrawę w spokoju i oddala się, zgrzytając szczękami i przeklinając złudne pozory. Tak więc, przybranie kształtów mięczaka ratuje bezbronny gatunek od zagłady.
Powiedziałem ci już, lordzie, że przyroda często posiłkuje się podobnym wybiegiem. Znamy już ogromną ilość owadów, które ten sposób ochronnego naśladownictwa doprowadziły do mistrzowstwa. Słabsze lub bezbronne przyjmują powierzchowność lepiej uzbrojonych; niewinne oblekają się w sukienkę drapieżnych, lub też, dla uczynienia się niedostrzegalnemi, naśladują przynajmniej formy i barwy roślin, na których przemieszkują.
Muchy np. są całkiem pozbawione broni odpornej, a jednak mają one, jak to już wspominałem, mnóstwo nieprzyjaciół. Do najzaciętszych należą rozbójnicze osy, które chwytają je żywcem i znoszą do gniazd na pokarm dla swych liszek. Biedne muchy radzą sobie w tej nierównej walce o byt w bardzo prosty sposób.
Nie mogąc na żądła odpowiadać żądłami, przybrały one powoli wygląd tych uzbrojonych owadów, na jakie nie ośmielają się napadać rozbójnicze osy. Każdego, kto miał sposobność oglądać w muzeach zbiory owadów, musiało zastanowić nadzwyczajne podobieństwo wielu much do pszczół, trzmieli, os i szerszeni. Podobieństwo to szczególniej łudzące jest w budowie i ubarwieniu tylnej połowy ciała. Zdawałoby się na razie, że połowiczne przywdzianie kostiumu
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/336
Ta strona została uwierzytelniona.