Ta strona została uwierzytelniona.
czył, gdyby nie wmięszała się w całą sprawę „siła wyższa” w postaci brata narzeczonej.
Zaniepokojony nieobecnością pana młodego orszak wysłał gońców do mieszkania naturalisty, a tymczasem brat panny, który wypadkiem dowiedział się o jego spacerze w stronę Łazienek, udał się do parku, gdzie ślepy traf doprowadził go na miejsce łowów.
Tu, na widok przyszłego szwagierka, ulokowanego na stanowisku zupełnie nieodpowiedniem ważności chwili, skamieniał z podziwu.
— A pan co tu robisz? — wykrzyknął zdumiony. — Wszyscy czekają, szukamy pana!