żywił takie nadzieje — żałuję cię, boś się zawiódł. Zimowy świat owadów mógłby cię więcej zaciekawić aniżeli letni. Muszę ci choć ogólnikowo powiedzieć co w ogóle owady robią podczas czterech lub pięciu zimowych miesięcy? Wszak w lecie sześcionogi są liczne jak piasek w morzu — w zimie ich nie widać, a jednak na drugi rok znowu aż się roi od wszelakiego robactwa. Co się z niemi w zimie dzieje? Historya bardzo prosta. Owady dojrzałe, podobnie jak większość roślin, są jednoroczne, więc też prawie wszystkie z nastaniem mrozów giną bez ratunku.
Za to owady zaskoczone od zimy w innych stadyach życia — umieją sobie radzić. Jakkolwiek największa część zimuje w stanie jajeczka, to jednak mnóstwo chrząszczy, much, pszczół i t. p. oczekuje wiosny w randze poczwarki, ukryta w szparach skał, w pniach drzew, pod kamieniami we mchu, albo głęboko w ziemi.
Nie tylko poczwarki, ale nawet są liszki, urągające mrozom, co jest naprawdę dziwnem, bo przecież potrzebują one jeść, jeść i jeść bezustannie[1].
Nareszcie jest więcej niż powszechnie mniemają zuchów, które w dojrzałym wieku umieją przetrzymać zabójczy okres. Z pomiędzy samych motylów, znamy więcej niż setkę gatunków, zimujących w odrętwieniu. Rzecz prosta, że większość śmiałków pada ofiarą mrozów, ale wytrwalsze, ciągną dalej życie, przerwane długim snem letargicznym.
To odnosi się do owadów, dla których zima jest złem koniecznem. Jest jednak wcale pokaźna ilość sześcionogów, czujących się w swoim żywiole dopiero w zimie, na śniegu.
Do takich należy dość pospolity Zimień (Trichocera). Piękny ten komar pojawia się w późnej jesieni lub w zimie i żyje tylko do wiosny. W naszym kraju
- ↑ Do takich należą liszki chrząszczy, żywiące się drewnem i korą.