Ta strona została uwierzytelniona.
— Przezemnie, twoje szczytne plany zniweczone. Doprawdy, okupiłeś zbyt drogo, doktorze, moje nędzne życie!
— Ha! trudno! Nie było innego wyjścia — zginęlibyśmy oba. Czy widzisz, lordzie, światełko w dolinie? Tam sir Robert czeka na nas. Śpieszmy powitać druha i rozgrzać skostniałe członki w cieple ogniska.
W godzinę znaleźliśmy się na dolinie i zaszliśmy straże od tyłu.
Sir Biggs zabierał się do spoczynku, gdy stanęliśmy jak widma, w progu szałasu.
Tak się zakończyły nasze przygody.
∗
∗ ∗ |
Post scriptum.
Na zakończenie winienem ci jeszcze małe objaśnienie. Pamiętasz, jakeś się srożył na entomologią, twierdząc, że wdzięki marnego świata owadziego nie zdolne są zająć twej wyobraźni? Założyłem się wtedy z tobą, że jesteś w błędzie. Obecnie, w nadziei, że przeczytałeś z zajęciem moję opowieść, czas mi wyznać, żem cię podszedł.
Tajemnicza kruszynka natchnęła mię nagle myślą zmistyfikowania przyszłego ministra — i upozorowawszy odpowiednio zwykły swój wyjazd do Zakopanego, napisałem niniejszą opowieść w wolnych od wycieczek chwilach. Wszystko w niej jest prawdziwe — z wyjątkiem lorda Puckinsa i eliksiru Nureddina. Na owadzie przygody patrzyłem własnemi oczyma i opisałem jak mogłem najdokładniej. Zamiast tego zwykłego punktu