go narzeczonej, tym znowu razem inna mucha wtrąciła go w tarapaty, z których cudem tylko wyszedł cało.
Ale nie uprzedzajmy wypadków i wracajmy do rzeczy.
Nigdy nie zapomnę radości, jaką sprawił wujowi skromny mój dar. Przyjmując pudełko z muchami, poczciwiec z niedowierzaniem spoglądał kolejno to na mnie, to na podarunek, jaki trzymał w ręku. Nie mógł uwierzyć, abym został nawrócony. Dopiero gdy otworzył pudło i dostrzegł jego zawartość, uścisnął mię gorąco i czule.
— Dziękuję ci serdecznie za twoję ofiarę, złożoną na ołtarzu wiedzy! — przemówił drżącym od wzruszenia głosem. — Sprawiłeś mi wielką i bardzo przyjemną niespodziankę.
Potem włożył na nos okulary i począł się owadom uważnie przyglądać. Snadź przegląd wypadł pomyślnie, bo oko wuja zabłysnęło wesołym ogniem.
— Brawo, mój chłopcze! — zawołał. — Widzę, że będziesz kiedyś tęgim entomologiem; spisuj się tak dalej, a zostaniesz chlubą naturalistów.
Szczegółowe oględziny ofiar miały nastąpić w najbliższej przyszłości. Tymczasem wuj ograniczył się na skonstatowaniu, że wszystkie były wzorowo nakłute i wybornie przewiezione. Jeden tylko egzemplarz z połamanemi nóżkami sfałdował zmarszczką niezadowolenia rozjaśnione czoło uczonego, a inny z mocno uszkodzonym gorsetem[1] wywołał nawet okrzyk zgrozy.
— Tej muchy już nigdy nie zdeterminuję! — zawołał z żalem. — Zatarłeś najważniejszą jej cechę, gorset ma zupełnie zgnieciony!
- ↑ Ciało muchy, składa się z głowy, gorsetu i odwłoku.