„Oj gruchnęło w ciemnym borze:
Komar zleciał z dębu stary,
Krwi się nassał w nocnej porze,
Sen mu psuły widma, mary,
Na korzenie padł dębowe
I zgruchotał sobie głowę..."
Ten komar nieszczęśliwy wydał mi się szczęśliwszym od mej biedaczki muchy. On się przynajmniej nassać mógł ciepłej krwi w nocnej porze, a ty, biedna, naczczo możeś poszła na pal.
Wreszcie do komara:
„Mucha z chaty wyleciała
Rzewnie nad nim zapłakała
biadając:
Ach, komarze, kumie miły,
Gdzież cię zanieść do mogiły,
„Raz też komór z dębu spadł
Złamał sobie w łepku gnat,
Hej! hej! ha! ha! złamał sobie w łepku gnat.
Połamał i paluszkj — o dębowe koruszkj,
Hej! hej! ha! ha! o dębowe koruszkj.
Połamał też golenje, o dębowe korzenje,
Hej! hej! i t. d.
Dovjedzjała sję mucha, że już komór bez ducha,
Przilecjała do niego. — pozdrovjła mjłego,
Hej! hej! i t. d.
Ach mój mjłi komorze — już njebędzjem żić w parze!
Hej! hej! i t. d.
I zalała sję łzamj — nad kochanka mękamj.
Hej! hej! i t. d.
Ach njepłaczże, sjostrziczko, — zotrzimasz po mnje vszitko.
Hej! hej! i t. d.
Zotrzimasz po mnje rogi — także też i ostrogj.
Hej! hej! i t. d.
(Cenôva. Sto frantovek str. 5).