Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc cóż zaszło?
— Dziwna to historya — odrzekł Grzegórz, i pociągnięty za język, jął mi opowiadać o zachowaniu się wuja przed wyjazdem.
Gdy już wszystko bezładnie opowiedział, nagle zamilkł i uderzył się dłonią w czoło.
— Ja tu gadam, zamiast oddać list, jaki mam dla pana. Zaraz wyjeżdżając kazał mi doręczyć go do własnych rąk, skoro tylko pan przybędzie do nas.
— A więc jest list? Widzicie, wyjaśni się zaraz wszystko. Oj, Grzegorzu, Grzegorzu, nie wstyd was tych bajek, coście mi naopowiadali?
— Jak pana szanuję, tak wszystko prawda.
— No, no, przekonamy się! Przynieście tylko prędko list.
Po chwili pismo znalazło się w moich ręku, rozerwałem kopertę i wyczytałem, co następuje:

„Kochany Janku!
Zgubioną kruszynę znalazłem i odczytałem pod mikroskopem. Nie uwierzysz, jak jestem zachwycony i szczęśliwy z odkrycia. Spieszę skorzystać z jedynej w swoim rodzaju sposobności do nowych studyów i wyjeżdżam do Londynu. Zapewne nie wrócę, dopóki flaszeczki i jego nie znajdę. Rzecz to wprawdzie bardzo wątpliwa, ale dołożę wszelkich starań. Mam jakieś przeczucie, że go jeszcze uratuję! Gdybym potrzebował Twej pomocy, zwrócę się do Ciebie, a tymczasem nie piszę nic więcej. Na biurku mojem znajdziesz przekład listu lorda Puckinsa. Objaśni Cię on o wszystkiem.
Oryginał, potrzebny mi do stwierdzenia autentyczności wypadku, oraz do podniesienia twoich dziesię-