Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

własnego lokaja. Historya mego życia to jedno pasmo powodzeń.
Urodziłem się w czepku i we wszystkiem mi się powodziło. Irytowało mię to tak niepomiernie, że będąc jeszcze w szkołach, nie uczyłem się, częstokroć, aby choć raz dostać naganę. Mimo to przynosiłem stale do domu pochwały i nagrody. Przeszedłszy do uniwersytetu, usiłowałem napisać rozprawę na stopień doktora w taki sposób, aby mi go odmówiono, a zamiast tego wywołałem entuzyazm wśród profesorów i otrzymałem tytuł z odznaczeniem, a w dodatku nominacyą na docenta tegoż uniwersytetu.
Nie przyjąłem, ma się rozumieć, tego stanowiska, rzuciłem się w wir zabaw, psuty przez płeć piękną, a podziwiany przez rówieśników i przyjaciół. W szaleństwach moich widziano tylko dowcip i odwagę, a gdy dla zdyskredytowania się napisałem rozprawę o mieszkańcach Marsa i o naturze kanałów na tej planecie, Uniwersytet zaprosił mię na profesora astronomii. To było już nie do zniesienia! Po namyśle postanowiłem przyjąć katedrę, ale po to, aby na wstępie wygłosić mowę, która miała okryć śmiesznością nietylko mnie, ale i tych, co mię wybrali.
Proszę sobie wyobrazić pognębienie moje, gdy po skończeniu, miasto sykań usłyszałem grzmot oklasków; wyniesiono mię na rękach z audytoryum. Tego było zanadto! Noga moja nie dotknęła już więcej katedry, ale natomiast, choć lekceważyłem studya astronomiczne, urządziłem sobie przepyszne obserwatoryum, aby nic w nim nie robiąc, zdumiewać uczonych płytkiemi doniesieniami i choć raz zadać kłam tym wszystkim, co silili się na pochwały dla mej przenikliwości i wiedzy.
I to mi się jednak nie udało. Chciałem poigrać z ogniem i sromotnie się poparzyłem.
Lekceważenie astronomii wnet przeszło w uwielbienie. Całe noce, jakie zwykli śmiertelnicy przesypia-