Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Postanowiłem na kilka dni zatrzymać się w sławnych polskich górach, w Tatrach.
O ich oryginalnej piękności dużo słyszałem, a zarazem wzięła mię ochota przekonać się o prawdziwości podań góralskich, jakie głoszą, jakoby w paru niedostępnych miejscowościach, np. na Żabiem, znajdowały się wyryte na turniach starodawne, tajemnicze jakieś napisy hieroglificzne i rysunki słońca, księżyca i dwunastu konstelacyj niebieskich.
Dnia . . . Maja 1889 roku, znalazłem się w Tatra­‑Füred (Szmeks), ulubionej przez turystów miejscowości u podnóża Wysokich Tatrów.
Zaopatrzony w przybory naukowe, książkę notatkową, parasol i zapasy żywności, wyruszyłem w towarzystwie trzech przewodników, na wycieczkę. Zamierzyłem dostać się do Zakopanego, aby tam, wśród polskich górali, zasiągnąć wiadomości o interesujących mię napisach. Trudy wyprawy opłaciły mi się sowicie pięknemi widokami.
Przez cudownie piękną Wielką dolinę, dzikie urwiska Polskiego grzebienia i dolinę Litworową, na schyłku dnia znalazłem się w dolinie Rówienki, łączącej się z doliną Białej Wody. Zachwycony wdziękami natury i znużony trudami, zostałem tam na noc.
Pogoda była prześliczna, a gdy pierwsze dzienne brzaski skąpały krajobraz w łagodnym półcieniu, mógłbym patrzeć i dumać bez końca... O świtaniu ubrałem się i wyszedłem, aby popatrzeć na góry przy wschodzie słońca. Ległem potem na ślicznej łączce, ujętej w czarodziejską oprawę niebotycznych skał, o fantastycznych i dzikich zarysach, a myśli moje, ukołysane ciszą, poczęły bujać swobodnie. Z jednej strony Żabi Wirch wznosił dzikie i tajemnicze swe turnie aż w krainę chmur, z drugiej piętrzyły się olbrzymie granitowe cielska Gerlachu, Żelaznych Wrot, Ganku, Wagi, Rysów i Młynarza, który zakrywał szczyt Wysokiej. Za