Możecie sami sprawdzić i nie znajdziecie omyłki. Zmalałem więc do takiego stopnia, że gdyby podobny los spotkał wszystkich mieszkańców Londynu, to razem nie zaważyliby tyle, co trzech zwyczajnych ludzi.
Jakkolwiek podobny wypadek jest dla mnie nad wyraz niepomyślnym, pocieszam się jednak, że każda rzecz, nawet najgorsza, ma dobrą stronę.
Wskutek zmiany mych warunków fizycznych względem całej przyrody, nietylko mój słuch i wzrok odbierają inne wrażenia, aniżeli dawniej, ale zmienił się także mój stosunek do gęstości powietrza, do wody i do siły ciążenia. Mógłbym obecnie zlecieć ze szczytu wysokiego świerku, który dla mnie zamiast zwyczajnych czterdziestu stóp reprezentuje względną wysokość 4,800 stóp, a pewny jestem, że nie poniósłbym większego szwanku, niż od przewrócenia się na miękkiej murawie. Jestem lekki jak piórko, spadek też mój odbywałby się powoli, a najlżejszy wietrzyk łagodziłby jego skutki, unosząc mię w linii ukośnej do ziemi.
Ledwie odczuwalny dawniej wietrzyk ma dla mnie teraz szybkość 120 razy większą i równa się podmuchowi burzy; silniejszy zaś wiatr — jest uraganem, zdolnym pochwycić mię i unieść o setki, a nawet tysiące łokci jak piórko, lub skrawek papieru.
∗
∗ ∗ |
Woda także zmieniła dla mnie pierwotne własności swoje. Uległa ona w mej sferze znanym wam dobrze, choć nieobchodzącym was praktycznie, prawom włoskowatości płynów i widzę ją wszędzie w postaci wygiętych powierzchni zwierciadlanych, lub w kształ-