Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

cie kulistych brył, poprzyczepianych do łodyg, liści i kamieni.
Bryły te nazywacie pospolicie kroplami.
Do najbliższego siedliska ludzkiego, do Jaworzyny Spiskiej u stóp Murania, na moje kroki licząc, jest około 80 mil, do Zakopanego zaś najbliższą drogą przez dolinę Roztoki i Zawrat lub przez Krzyżne miałbym więcej niż trzy razy tyle.
Teraz dopiero spostrzegam, jak dalece człowiek upośledzonym jest od natury! Doprawdy zbyt po macoszemu obeszła się ona z ludźmi, odmawiając im wielu władz, będących udziałem owadów, odmawiając im bodaj skrzydeł!... Dla tych lotnych istot żadne nie istnieją zapory. Gdybym miał skrzydła muchy, nie czekałbym bezsilnie na śmierć pewną, ale puściłbym się górnemi szlakami do mej ojczyzny, gdzie może udałoby mi się zwrócić czyją uwagę i zawiadomić o zbawczym flakonie, jaki w Puckinstone spoczywa. Ale w obecnych warunkach napróżno wysilam wyobraźnię; przychodzą mi na myśl różne plany, jeden od drugiego niepraktyczniejsze. Od kilku dni za pomieszkanie i nocne schronienie służy mi opuszczone gniazdo ziemnego pająka. Tylko dzięki wypadkowi natrafiłem na osieroconą siedzibę, której właściciel w moich oczach został porwany przez ogromnego jakiegoś potwora. Gniazdo, jakie zamieszkuję, jest bezpieczną kryjówką, gdyż przezorne zwierzę wejście do niej zakryło szczelnie zamykającemi się drzwiami, ulepionemi z tej saméj gliny, w której obrało mieszkanie. Gliniane te drzwi obdarzone są mocnemi zawiasami z pajęczyny i bardzo łatwo się odchylają. W schronieniu swem napisałem kilka krótkich listów, wzywających pomocy i rozesłałem je w świat za pośrednictwem różnych owadów.
Na pozostałej ilości papieru z mej książki notatkowej, kreślę niniejszy pamiętnik i puszczam na szalę losów, jako ostatni ślad mej działalności na ziemi.