Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

Może tą drogą dowie się ludzkość, w jaki sposób zginął prezes klubu Ekscentryków londyńskich...”
Tu przerwałem czytanie, gdyż zabrakło mi już cierpliwości.
Rzuciłem dziwaczny list, rozgniewany srodze na lorda Puckinsa, na Nureddina, a najbardziej na kochanego wujaszka, który mi każe niewiadomo po co i na co czytać jakieś brednie.
Niezadowolony z otrzymanych nowin, powróciłem do domu. Nie wiedziałem, nieszczęsny, że czekała mnie tam nowa i większa jeszcze niespodzianka.
Już to dowiedzioną jest rzeczą, że jak się komu zacznie szczęścić, to mu się szczęści bez miary, jak zaś los pocznie kogo prześladować, to także do ostatnich granic.
Mnie uwziął się trapić długiemi listami, choć wiedział zapewne, że od urodzenia czuję wielki wstręt do wszelkiej korespondencyi.
Zaledwie przybyłem do domu, zastałem już tam drugi, także opieczętowany pakiet. Rozerwałem kopertę i przekonałem się, że zawiera memoryał pisany znowu ręką wujaszka.
Tego już było za wiele! Zły, jak autor wysykanej komedyi, spojrzałem na zegarek, obliczając, ile drogich godzin zabierze mi ta nieoczekiwana i przydługa korespondencya.
Czego wuj może chcieć ode mnie? dlaczego mię prześladuje swemi listami? — myślałem, irytując się niepomiernie.
Niedosyć wujowi było, że mnie mógł kiedy niekiedy zanudzać ustnie, wziął się teraz do listów! Tego tylko brakowało, aby mi do reszty zatruć i tak nie zanadto wesołe życie!
Postanowiłem się bronić.
Nie będę czytał otrzymanej korespondencyi i basta! albo lepiej ograniczę się jedynie na paru pierw-