nikt nie wie, co się z lordem dzieje. Wiadomo mi tylko, że jest w Tatrach.
Prawnik odstąpił parę kroków i tak rzecze:
— Łaskawy panie! racz wierzyć, że w szkołach otrzymywałem piątki z geografii i pamiętam z niej jeszcze tyle, że wycieczka w Tatry nie jest wyprawą do bieguna północnego, gdzie można zginąć bez śladu...
— Mimo to słowa moje mieszczą prawdę. A lepiej powiem panu, że ja tylko jeden dotąd wiem cośkolwiek o losie, jaki spotkał lorda. Znajduje się on obecnie w wielkiem niebezpieczeństwie; dowiedziałem się o tem dziwnym wypadkiem i w moich ręku spoczywa wyłącznie ocalenie lorda Puckinsa, jeśli, naturalnie pan do tego zechcesz dopomódz.
Sir Biggs wpatrywał się we mnie osłupiałemi oczyma, nie mogąc pojąć, czy żartuję, czy seryo mówię. Nie ręczę, czy nie wziął mię za opryszka, przybywającego po okup.
— W zamiarze właśnie ocalenia pańskiego klienta przyjechałem przed paru godzinami, — ciągnąłem dalej, — a ponieważ każda stracona chwila może być decydującą o losie jego, pozwól pan, że przystąpię odrazu do rzeczy i zapytam, czy przyszły już skrzynie lorda, wysłane z Indyj?
— Tak jest! Więc i to pan wiesz?
— Gdzież one są obecnie? — zapytałem, udając, że nie rozumiem wykrzyku zdziwienia.
— Wysłałem je przed tygodniem do Puckinstone.
— Otwierałeś je pan?
— Nie. Przeekspedyowałem je tylko z parowca na kolej. Sam lord, skoro przyjedzie, zajmie się ich opróżnieniem.
— Jak prędko moglibyśmy się dostać do posiadłości lorda?
— Za sześć godzin, jeśli weźmiemy pociąg, odchodzący za trzy kwadranse.
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.