Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

— Gdyby tyły Pterichtysów bywały wystawione na napaści, to bezwątpienia okryłyby się całe pancerzem, ale snadź nie potrzebne to było. Ryby te przesiadywały ukryte do połowy w mule dna morskiego i dopiero za zbliżeniem się zdobyczy rzucały się na nią, poczem znowu chroniły bezbronną część ciała przed łakomstwem innych drapieżników.
— To bardzo sprytnie, proszę pana, z ich strony. Ktoby pomyślał, że na taki dowcip zdobyć się może głupia ryba i do tego dewońska. Jednego nie mogę zrozumieć, a mianowicie, jak sobie taka ryba może dysponować: potrzebne mi są łuski na ogonie, i łuski wyrastają.


Ryba dewońska: Pterichthys cornutus, prowadząca pół­‑lądowy żywot.

— Trudno ci to wytłómaczyć mój drogi. Bez znajomości wielu nauk niezrozumiałbyś znaczenia dziedziczności cech, przystosowania się do warunków zewnętrznych i t. p. rzeczy; powiem ci tylko, że to są niewątpliwe, choć cudowne zjawiska.
— Dla czegóż nie wszystkie zwierzęta posiadają władzę wpływania na zmiany we własnej postaci?
— Wszystkie ją posiadają!
— Mój Boże! obdarzyłeś je hojniej od człowieka, — westchnął żałośnie Stanisław.
— Dla czego wyłączasz człowieka? — przecież i on podlega tym samym prawom.
— Wcale nie — proszę pana, przecież człowiek nie może dysponować podobnie jak Pterichtys: potrzebne mi tarcze na tylnej części ciała i zjawiają się zaraz tarcze. O! gdyby tak było, jestem pewny, że nie byłoby na świecie głupich, słabych i brzyd-