Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

pną ranę z jednej strony bulkotało powietrze, uchodzące przez uszkodzone płuca, z drugiej wypływały wnętrzności. Rana nie była wcale świeżą, ani w stanie gojenia się. Bez uczucia zgrozy trudno było patrzeć na pokaleczone stworzenie.
— Zkąd on jeszcze ma siły wlec się! — zauważył Stanisław i odwrócił oczy od zwierza.
— Jak na gadzią wytrzymałość, rana nie jest ciężką i może się zagoić — zawyrokował uczony paleontolog.
— Niepodobna!
— Nasze żaby i salamandry wychodzą cało z gorszych opałów, jakże możesz posądzać ich prototyp o mniejszą wytrzymałość? — odparł uczony. Nerwy tych zwierząt nie są czułe, maleńki i niewykszałcony mózg grube tylko przyjmuje wrażenia, więc cierpią bez porównania mniej, aniżeli się nam zdaje, sądząc po własnej wrażliwości. U gadów nawet ciężkie rany nie są zdolne wywołać groźnych zaburzeń w organizmie. Ten potwór, mimo, że jelitami jego nakarmił się już inny, gdyby tylko znalazł właściwą sobie zdobycz, jestem pewny, że jeszcze nie darowałby jej.
Gdy tak rozmawiano, niebo powlekło się sino­‑ołowianą barwą i przeciągłe drżenie wstrząsnęło ziemią. Gdyby to było w mieście, mogłoby się zdawać, że przejechał wóz ładowny po kostkowym bruku. Po kilku sekundach wstrząśnienie w połączeniu z grzmotem, (który był niczem więcej, jak szybką wibracyą gruntu), powtórzyło się z ogromną siłą. Nieruchomo nasłuchujący geolog zbladł na chwilę, ale prędko się opamiętał.
— Będziemy mieli niespodziankę — wyrzekł, siląc się na spokój.
— Oby tylko nie ostatnią w życiu! — dodał anglik.
— O ile mi się zdaje, skorupa ziemi jest o parę mil cieńszą, aniżeli za czasów człowieka. Gotowa jeszcze rozpruć się i pochłonąć nas.
— Trzęsienie ziemi! — krzyknął Stanisław — który dopiero teraz pojął grozę położenia.
Słowa jego zagłuszył przewlekły grzmot.
Nasza trójka zatoczyła się. Stanisław padł na ziemię i zakrył oczy rękoma.
Po krótkiej przerwie nastąpiło kilka potężnych wstrząśnień. Jedno z nich powaliło na ziemię profesora.
Jedynie ten, kto przeszedł podobną katastrofę, może mieć pojęcie o grozie zjawiska.