— Europy, w tem znaczeniu geograficznem, jakie u ludzi posiada, nie będzie jeszcze wcale jutro, jeśli istotnie dosięgniemy Jurskiej epoki, — odrzekł paleontolog.
— Domyślałem się tego, będzie zapewne mniejszą, lub większą, ale jaką ona być może?
— Jeśli chodzi o powierzchnię ziemi, którą nazywamy Europą — to cząstka jej wystawać będzie nad powierzchnię oceanu, ale jeżeli o granice, tedy wówczas wcale jej nie będzie, podobnie jak nie będzie jeszcze ani Azyi ani pozostałych części świata.
— Żadnej części świata? więc cóż na ich miejscu było za Jurskich czasów?
— Były lądy i morza ukształtowane całkiej inaczej, aniżeli za panowania rodu ludzkiego.
— Szkoda, że nie było wówczas geografów... — szepnął z żalem anglik.
— Jurskich geografów zastąpili dzisiejsi geologowie, — odparł profesor. — Dzięki ich niezmordowanej pracy znany jest nam już wcale niezgorzej układ ówczesnych lądów.
Na północnej półkuli mieściła się jedna tylko, ale ogromna część świata, dwie zaś na południowej.
Pierwsza, nearktyczna, ciągnęła się od bieguna aż do równika, w tem miejscu, gdzie dziś leży północna Ameryka wraz z Grenlandyą. Była ona tak wielką, że wschodniemi brzegami dotykałaby niemal do Europy, gdyby ona istniała, ale wówczas na miejscu Europy wznosiło się z oceanu zaledwie kilka wysepek (Irlandzka, Czeska, Tracka, Uralska), oraz dwie rozległe wyspy: Skandynawska[1] i Turańska.
— Jakże wyglądało to, co dziś Azyą nazywamy?
— Właściwej Azyi, jak już powiedziałem, nie było. Syberya i Azya środkowa, aż po granicę Chin i Japonii, leżały jeszcze na dnie ogromnego Oceanu Północnego. Ocean ten był przez to większym od dzisiejszego Spokojnego. Reszta zaś Azyi stanowiła całość z nieistniejącemi teraz lądami na południowej półkuli. Całą tę jurajską część świata możnaby nazwać lądem Chińsko‑Australskim.
O rozległości jego mówi sama nazwa. Dodam tylko, że zaczynał się od nowej Zelandyi, obejmował całą Australię, dzi-
- ↑ Obejmująca dzisiejszą Skandynawię, dno morza Bałtyckiego, Finlandyę.