siejsze wyspy wschodnio‑azyatyckie i całą dzisiejszą Azyę, o ile nie była zalana.
Po za granicami Chin i Japonii rozciągał się już do samego bieguna wielki Ocean północny. Na południu znowu leżała największa część świata (oddzielona od Nearktycznego szerokiem morzem Środkowem, czyli Śródziemnem), tak zwany Kontynent Brazylijsko‑Etyopski. Ogromny ten obszar mieścił w sobie całą dzisiejszą Afrykę, Amerykę południową i dno Oceanu Atlantyckiego, który dzieli dziś te dwa lądy. Do kontynentu owego nalezała jeszcze Arabia wraz ze znaczną częścią dna dzisiejszego Oceanu Indyjskiego, poczynając od Madagaskaru aż do Ceylonu i półwyspu Indyjskiego.
— Ależ to kolosalny musiał być ląd!
— Większy od Azyi dzisiejszej razem wziętej z Europą. W ten ląd wrzynała się od północy głęboka zatoka, dwakroć większa od dzisiejszego morza Śródziemnego, sięgająca aż do wyżyn obecnego dna morskiego między Madagaskarem i cyplem południowej Afryki.
Z tego pobieżnego szkicu możesz lordzie wnosić, że cała przyroda w odmiennych rozwijała się, niż dzisiaj, granicach, i stosunki klimatyczne, oraz sąsiedzkie, były całkiem inne.
— Jakże wyglądała Europa? choć miała postać archipelagu, jednak egzystowała i winieneś mi był, profesorze, objaśnienie.
— Kilka wysep sterczących na miejscu Europy nie posiadało z sobą przez liczne tysiącolecie żadnej komunikacyi.
Małe wysepki angielsko‑francuzkie oddzielone były od hiszpańskiej przez morskie obszary, zalewające całą niemal dzisiejszą Francyę i większą część Hiszpanii. Między hiszpańską wysepką, a czeską lub tracką leżało morze, pokrywające także obecne Włochy, Grecyę i całą środkową Europę.
Cały Kaukaz także, zarówno jak Azya Mniejsza, wyżyny Armenii, Mezopotamia i t. d. za jedynych mieszkańców miały morskie potwory, uwijające się nad ich powierzchnią właśnie w tej wysokości, gdzie dziś szybują orły.
Pomyśl tylko, jak wszystko było inaczej: afrykańskie zwierzęta suchą nogą mogły docierać aż do krańców Brazylii i Patagonii, podobnie jak chińskie do krańców Nowej Zelandyi.
Taką jest stałość rzeczy, które przywykliśmy uważać w swem krótkowidztwie za wieczne...
Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.