— Tam do licha! — ależ to nie został kamień na kamieniu! postać lądów i mórz od owego czasu zmieniła się gruntownie!
— Muszę ci dodać, lordzie, że od jurskich czasów do dzisiejszych nastąpił niejeden taki przewrót, pomimo, że te czasy można zaliczać już do nowszych. W naturze pod żadnym względem niema spoczynku!
Podobnemi gawędami skracali sobie nasi tułacze czas wędrówki. Nie usiłowaliby zapewne dążyć naprzód, bo dla nich «naprzód» nie istniało, a właściwie równało się bezowocnemu kręceniu się w kółko.
— Czybyśmy szli ciągle na wschód, czy na zachód, jeden byłby skutek, zarówno dalekimi będziemy od celu swej podróży, od powrotu na łono naszej epoki — rozumował geolog. — Jedynie noc zbliża nas do tego kresu i to bez jakiego bądź naszego udziału. Praktyczny jednak lord Puckins jednak się na rzecz zapatrywał. «Szkoda tracić napróżno czasu» mówił. Powinniśmy wciąż dążyć na północo‑zachód, ku Anglii, bo choć w ciągu dnia zrobimy niewielki kawałek drogi, to jednak, idąc codzień, możemy w sumie zyskać paręset mil odległości.
Zresztą i bez tego niewytłómaczonym sposobem, co ranek czuli się bliższymi teraźniejszości. Błogosławili też zamiast złorzeczyć zachodzącemu słońcu, a mroku pożądali z większem zapewne upragnieniem, aniżeli nocne zwierzęta.
Jura. Dinosaury. — Szkoda, że Baedeker nie wydał przewodnika po państwie kredowem.
I Znaleźli się wędrowcy na nowej ziemi. Ta sama ona była w rzeczywistości, opisywała dokoła słońca tę samą niezmiennie drogę, ani dłuższą ani krótszą, zestarzała się tylko niepoślednio, skoro ząb czasu poorał tak już niegładką jej fizyognomię nowemi zmarszczkami.
Niewinne na pozór psoty nieubłaganego bożka Saturna fatalnie się odbiły na postaci lądów. Jedne źródła i jeziora wyschły, inne się potworzyły. Rzeki poodwracały bieg swój i płynęły no-