Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

sząc bezmyślne strusie zębate, Hesperornisami zwane, które z wielką powagą brodziły po bagnach.
Nowe gady słonowodne, istne «węże morskie» z baśni marynarzy, Mososaurydy, dorastały do 25 metrów długości!


Ichthyornis.

Następnie nasz uczony ujrzał ziemię okrywającą się zielenią prawdziwych palm i pierwszych roślin okrytonasiennych. Obok wymierających rodzajów rozpoznał dotąd żyjące wierzby, klony, dęby, wiązy, figi, aralie i wiele innych drzew, znanych dobrze podróżnikom po krajach podzwrotnikowych. W cieniu jednak tych drzew i zarośli roiła się jeszcze fauna, całkiem niepodobna do naszej. Na gałęziach siadały dopiero Ichtyornisy i Apatornisy, czyli ptaki zębate, oraz mała ilość prawdziwych ptaków, odznaczających się, jakto każdemu wiadomo, brakiem zębów.
Wreszcie ukazała się gromadka małych i nędznych zwierzątek workowatych z rodziny zupełnie wygasłej już na ziemi (Trituberculata), a potem znikło wszystko. Napróżno profesor przecierał oczy i zastanawiał się, coby te widziadła znaczyły. Otaczała go ciemnia. Nic już nie widział i nic nie słyszał. Tylko została mu świadomość siebie. Myśl uparcie powracała do ostatnio dostrzeżonych krewniaków naszych, kangurów. Były to przecież pierwsze ssaki, bardzo jeszcze niedoskonałe i nędzne w porównaniu z późniejszemi, ale już wyższe od dotychczasowego świata jajorodnych kręgowców. Ich ród, dzięki zwiększającej się suchości atmosfery, szedł dopiero do życia, gdy zimnokrwistym krewniakom, stworzonym do wilgoci i jednostajnego gorąca, każda, nie-