Dla nas wszakże, jako nie specyalistów, sama ta okoliczność nie wystarczałaby do wyróżnienia go z pośród roju podobnie sławnych, lub jeszcze głośniejszych kolegów po wiedzy, gdyby nie drobna okoliczność, że był nietylko dobrym znajomym naszego dobrego znajomego, d-ra Muchołapskiego, ale nawet podobno jednym z najlepszych druhów jego od szkolnej ławy.
I to jeszcze zasługuje na zaznaczenie, że starzy ci przyjaciele, rzuceni na dwa końce świata i rzadko widujący się z sobą, dochowali sobie przyjaźni i utrzymywali nie natrętną wprawdzie i wymierzoną, ale za to prawdziwie serdeczną korespondencyę.
Upływał czasem rok i więcej głuchego milczenia — innym razem obszerne listy krzyżowały się i goniły za sobą, niby ognista, a niecierpliwa korespondencya zakochanej pary. Nie szukajcie wszakże zbyt prozaicznych, lub zbyt poetycznych powodów tej ożywionej wymiany myśli. Nie interes, nie obudzone nagle uczucia, lub wyrzuty sumienia przyjaciół, ale zwykle jakieś naukowe wątki, stanowiły tutaj główną sprężynę. Obaj bowiem żyli głównie nauką i dla nauki. Ona była im całym światem, jej poświęcali wszystkie siły swoich ruchliwych umysłów i serc gorących.
Jeden patrzył na świat przez okulary entomologii, drugi przez szkła geologii, i obaj byli szczęśliwi o tyle, o ile ludzie szlachetni szczęśliwymi być mogą.
Dla przedpotopowicza ziemia była zlepkiem skał ogniowych, przeobrażonych i okruchowych, polem zawiłych zjawisk geologicznych, a widział na niej to jedynie, na co geologia z paleontologią zwracała swe oko.
Nawet w człowieku, nie zaprzeczając jego wyjątkowego stanowiska w przyrodzie, dostrzegał przedewszystkiem jeden z młodszych gatunków stworzeń ssących, grzecznie przez uczonych nazwany łacińskiem mianem Homo sapiens, bez względu na okoliczność, że dotąd jeszcze większa część przedstawicieli tego gatunku zasługuje na inny łaciński przydomek, którego tu nie wymienię.
Przedpotopowiczowa karyera różniła się tylko tem od Muchołapskiego, że dano mu było jeszcze zostać apostołem umiłowanej nauki, że mógł jako profesor przelewać za pomocą żywego słowa zapał swój i wiedzę w głowy młode i łaknące jeszcze pokarmu naukowego.
Miał dwustu słuchaczów, którym co rok przez 8 miesięcy nabijał głowy pokładami, piętrami, osadami, erozyą, metamorfi-
Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.