Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

O, nie! Nami władają niewidzialne promienie tej niewysłowionej Potęgi, tego Ducha, który jest w Niebie, na ziemi i na każdem miejscu!...


∗                              ∗

Gdy umysł Przedpotopowicza, zanurzony w otchłaniach świata, rozbijał się o najwyższe tajemnice, na ciemnem ziarenku, oddalonem od niego o tysiące lat drogi światła «na ziemi,» zagubionej gdzieś w niedostrzeżonym tumanie słońc i planet, nie zrodziła się jeszcze nawet słaba, ludzka świadomość.
Posiew Pański był jeszcze zielony.
Nieprzerwanym ciągiem doskonaliły się pyłki raz ożywione w Archaicznej epoce z martwoty.
Życie, zaszczepione na ziemi, oblekało się przez śmierć i narodziny w coraz nowe formy i coraz pełniejszą harmonią dostrajało się do Wszechharmonii świata. Daleko tam jeszcze było do rozkwitu, ale panowała już w całej pełni era Miocenu.
W tej stronie globu, którą człowiek później nazwał Europą, z dotychczasowego archipelagu utworzył się i trwał w Eocenie rozległy ląd. Na nim nieprzerwanym kobiercem rozpostarły się stepy, moczary i puszcze leśne. Ten obszerny ląd, złączony z Afryką śródziemnomorską niziną, który obejmował aż trzy morza wewnętrzne, nieostał się długo. Ocean wtargnął w nizinę i oddzielił znowu naszą część świata od Afryki. Dużo jeszcze zresztą nowego lądu miało przybyć, podobnie jak dużo starego ubyło.
Jeszcze nad obecną Bawaryą, połową Hiszpanii oraz Francyi lśniły się fale nowo powstałego morza, które ponownie oddzieliło Afrykę od Europy. Na tem morzu rozpościerała się śliczna wyspa szwajcarska[1]. Wyspa ta, podobnie jak jej sąsiadka, karpacka wysepka, była w fazie stałego wznoszenia się. Resztki tego morza pod nazwą Śródziemnego trwają do czasów ludzkich.
Drugie obszerne, choć płytkie morze wewnątrz­‑lądowe, dziś nieistniejące i znane tylko wśród geologów pod mianem Sarmackiego, pokrywało niemal wszystkie ziemie, Słowiańszczyzną zwane.

Od miejsca, gdzie stanie Wiedeń, sięgało ono aż do środkowej Azyi. Ciągnęło się nieprzerwanym pasmem przez morza

  1. Naturalnie bez szwajcarów, śnieżnych szczytów, lodowców, hoteli i turystów.