Miłe sławy początki.
Niech sobie list bieży swoją drogą, my tymczasem musimy zajrzeć do Londynu. Bawi tam dawny nasz znajomy, głośny na świat cały z przygód w dolinie «Białej wody» w Tatrach, lord Puckins. Nie przypuszczam, aby łaskawym czytelnikom obcą była ta osobistość.
Wprawdzie żyjemy chwilą i nie mamy czasu na zajmowanie się długo sławnemi osobistościami. Wprawdzie nawet Kopernika znamy głównie z widzenia na Krakowskiem-Przedmieściu i nie wiele nas obchodzi zarówno Arystoteles, jak Newton — ale to co innego. Nasz stary znajomy nie jest znowu tak starym, jak «tamci» a co ważniejsza, nie wyszedł jeszcze z mody. Należy do tych gwiazd chwili, do których każdy szanujący się człowiek rad się zbliża.
Z tego powodu wszelkie objaśnienia, dotyczące tej osobistości, ze względów delikatności pomijamy zupełnie.[1]
Jak wszystkim zapewne wiadomo, zostawiliśmy ofiarę własnej nieostrożności w Zakopanem, w towarzystwie dwóch panów. Jednym był d-r Muchołapski, który z narażeniem własnego życia wyratował anglika z ciężkiej przygody, drugim (jak o tem czytelnicy bezwątpienia także pamiętają) Sir Biggs, pełnomocnik lorda.
Wszyscy trzej rozstali się serdecznie i każdy powrócił do zajęć swoich. D-r Muchołapski do przerwanej monografii Syrphidów, sir Robert Biggs do klijentów swoich i szwedzkiej gimnastyki, lord Puckins zaś, skoro powrócił do Londynu, nie miał nic pilniejszego do zrobienia nad opowiedzenie niezwykłych przygód, jakich doświadczył w dolinie Białej wody, na posiedzeniu klubu Ekscentryków,
- ↑ Gdyby broń Boże, był ktoś w nieświadomości co do omawianego bohatera, radzimy mu poufnie, aby cichaczem udał się po informacye do «D-ra Muchołapskiego.»