Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale żyje. Czyż przez to, że nieumie się bronić, utraciła już prawo do życia? A zresztą, czyż stopa tego kolosa razem z ziołami nie rozgniata licznego tłumu ślimaków, owadów i drobnych zwierzątek.


Szkielet żyrafy.

Czemże on wobec natury niewinniejszy od tego sponiewieranego kota? Czyż ten zwierz sprężysty winien, że posilna dla przeżuwających trawa byłaby dlań trucizną, że jego jelita zdolne są przerabiać tylko krew na krew? Przecież on jest tylko dziecięciem posłusznem tajemniczej sile, która świat ziemski ustosunkowała do wzajemnego tępienia się i wyznaczyła mu rolę okrutnika. Właśnie ten srogi porządek świata przejmuje mię zgrozą i każe pytać: dlaczego tak jest? dlaczego, chce czy nie chce, wszystko na ziemi żyje krzywdą innych?!... Czyżby nie mogło wszystko co żyje — żyć w zgodzie, nie czynić sobie krzywd i bólów? Czy tak zawsze będzie? Czy