Zamurowani żywcem. — Grota przedhistoryczna.
Lord Puckins długą chwilę badał wzrokiem ściany groty.
— Nie dobrze idziemy! — odezwał się.
— Jak najlepiej! Pamiętam doskonale kierunek. Chodź tylko za mną, lordzie, a zaraz się przekonasz.
Ruszono w milczeniu. Po chwili geolog odezwał się tonem pewnego siebie przewodnika.
— Na skręcie wstąpimy do «Groty statuetek», a ztąd już, poza hełmem, znajdziemy się zaraz w sali Echa.
Rzeczywiście znaleziono się w progach groty statuetek, ale tu geolog wzniósł pochodnię, jak mógł najwyżej i począł się rozglądać z niepokojem.
— Gdzież, profesorze, twoje statuetki? Źle prowadzisz!
— Widzę to, a jednak przysiągłbym, że idziemy właściwą drogą.
Sala, w której znaleźli się nasi podróżni, nie była już podobną do sali statuetek. Wnętrze jej od sklepienia aż do podstawy naśladowało jakąś imponującą świątynię o setce potężnych kolumn, dźwigających strop ciężki. Nie było tu wcale stalagmitów. Las kolumn niezwykłej grubości wypełniał wnętrze, pozostawiając niewiele wolnych przejść.