za drzewami. Jeszcze raz, gdy przechodzili przez strumyk, mignęły ich postacie, wreszcie zakryła ich gęstwina.
— Dobrze, że nas niespostrzegli — szepnął Stanisław.
— Czyś tego jednak pewny?
— Tak i mnie się zdaje! — rzekł anglik. — Tym razem ptactwo oddało nam usługę. Wrzeszczy i zachowuje się zupełnie, jakby nas tu nie było.
— Ale co za typy! musimy być jeszcze daleko od teraźniejszości.
— W każdym razie lodowa epoka chyba już przeminęła? — zagadnął Puckins.
— Niezauważyłem czy mieli ci ludzie łuki — rzekł profesor.
— Byli tylko w dzidy uzbrojeni... zapewniał Stanisław.
— Nie wiem już doprawdy, w jakiej jesteśmy epoce, ale nie wróżę nic dobrego...
— A to czemu?
— Dla tego właśnie, żeśmy łuków nie dostrzegli.
— Cóż mają łuki do epoki?
— Mają i wiele! Łuk jest wynalazkiem bardzo późnym.
— Jakże mogli myśliwi obywać się bez tak użytecznej i niemal koniecznej broni?
— Tak samo, jak się obywali później i długo bez broni palnej. Łuk jest w istocie narzędziem bardzo ważnem dla łowcy — poświadczył geolog — ale, aby go sporządzić, należało przedtem dokonać długiego szeregu wynalazków. Na to wszystko człowiek nie mógł się odrazu zdobyć.
— Taki prosty wynalazek!
— Każdy po dokonaniu wydaje się prostym i niezbędnym a jednak poprzednio nikomu do głowy nie przyszedł. Wynalazek wymaga szczególnych uzdolnień i wysiłków umysłu, inaczej lada głupiec, co mówię, lada zwierz zdobywał się na takowy. Ale ich myśl za słabą jest do podobnych wysiłków. Trwają też przy swych obyczajach i nic w nich nie zmieniają. Dla tego samego powodu ludzkie pokolenia przez tysiące lat nie domyślały się, że z giętkiej trzciny i kiszki zwierzęcej możnaby sporządzić cudowny przyrząd, zabijający zwierzynę z odległości, bez dotknięcia jej ręką lub maczugą. Niema w tem nic dziwnego. Wszak nawet w wieku karabinów szybko‑strzelnych i dział kartaczowych, w wieku,
Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/251
Ta strona została uwierzytelniona.