Wstąpił na widownię ziemi ambitny Macedończyk i jednostka wstrząsnęła niemal całą ówczesną ludzkością. Na wzór Faraonów i władców Assyryjskich, uznał się grek synem Zeusa i marzył o czynach godnych bogów.
Jak meteor, jak niszczący piorun przeleciał «Wielki» Aleksander po świecie i jak piorun zostawił po sobie niezatarte ślady. Wzbił się wysoko, jeśli będziemy mierzyć na potęgę zbrojnego ramienia, marzył już o podbiciu świata całego, gdy przedwczesna śmierć zaskoczyła go w Babilonie.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Dziwnemi zaiste drogami ludzkość do postępu kroczy. Trudno obliczyć, ile milionów ludzi utraciło przez krwawego Aleksandra życie, ale to pewna, że nigdy jeszcze cywilizacya podobnie szybkiego postępu nie uczyniła.
Dokonał on w istocie więcej, niż kiedykolwiek przed nim jednostka ludzka dokonać zdołała na ziemi. Zniszczył wiele, to prawda, ale i odświeżył ludzkość.
Za sprawą jednego osobnika ognisko dziejowego życia przeniosło się ze starego Oryentu, z Azyi i Afryki do Europy. Upadł brutalny absolutyzm azyatycki, a to, co nazywamy oświatą grecką, przeniknęło do dalekich krańców Azyi. Na zapomnianych zgliszczach zajaśniały nowe kwiaty, dojrzały wspaniałe owoce.
Wzmógł się na ziemi ruch naukowy, zakwitła nieznana lub odrodzona sztuka, handel i przemysł. Uruchomiły się niezmierne skarby, drzemiące od wieków w skarbcach lub mocy królów perskich.
Wkrótce wzniesiona przez Macedończyka Aleksandrya, dzięki greckim królom Egiptu (Ptolomeuszom), zajaśniała pełnym blaskiem.
Milionowy gród nad Nilem stał się królową oświaty, zbiegowiskiem uczonych, pierwowzorem dotąd nieprześcignionym! Słynne Muzeion, gdzie nauczali mędrcy, gdzie zgromadzono z czterech stron świata 700,000 rękopisów, zawarło całą mądrość, jaka była po owe czasy dorobkiem całej ludzkości. A nie były to wcale wątłe iskierki, za jakie my je najczęściej uznajemy, zarozumiałe dzieci najnowszej cywilizacyi.
Najrzadsze rękopisy nieznanych nawet z nazwiska uczonych i filozofów zgromadziły się tu w odpisach, przekładach lub unikatach. Na koszt monarchy setki podróżników badało odległe kraje, i nieznane z imienia ludy. Przywozili nieocenione zbiory naukowe,