— O szczęśliwy człowiecze! a ja myślałem, że tu tak samo, jak u nas! Jakiż przyjmny ten wasz kraj! Tu dopiero żyć i nie umierać. Szkoda, że jestem anglikiem!
— Nie rozumiem cię, lordzie...
— Chcę być zdala od Anglii, od jej zgiełku i klubu Ekscentryków! Daj mi jaką robotę, rozkazuj, będę pracować, byle zapomnieć raz o mych przygodach. Mam już dosyć tego wszystkiego! Cóż oni sobie myślą ci moi koledzy? Ekscentrykami są, a nudni jak filistry. Nie mogą się zdobyć na prawdziwą ekscentryczność, aby przecież raz zaprzestać zajmowania się swym prezesem z błahego powodu, że wrócił szczęśliwie z niebezpiecznej wyprawy.
— Ha, twoja wina, lordzie!
— Prędzej twoja, przyjacielu! Trzeba mię było zostawić na pastwę łowików, mrówek i pająków. Wszystkie razem nie sprawiłyby mi tyle tortur, ile przeszedłem przez ostatnich parę tygodni.
— Czemużeś poczuwał się do obowiązku ogłoszenia swych przygód na wieczną chwałę twego klubu? — zapytał, uśmiechając się, d-r Muchołapski.
— Masz słuszność, przyjacielu, moja wina! jęknął zgnębiony anglik.
— Jest na twą biedę łatwa rada. Wypisz się z klubu, ogłoś, że to wszystko było mistyfikacyą...
— Myślałem już o tem, ale boję się...
— Ty lordzie? — czegóż to lęka się nieustraszony awanturnik?
— Nie uwierzą, odrzucą moje żądanie. Przyjmą je na karb ekscentryczności. Nie wiesz, doktorze, jak u nas trudno o czyn, któryby nie mógł zaliczać się do ekscentrycznych. Niedawno sir Sparrow wywichnął sobie nogę podczas tańca, unikając nadeptania na tren tancerki. Wszyscy jednomyślnie «zaopiniowali,» że znakomitym jest ekscentrykiem, a dwóch już czy trzech młodszych członków poszło przy pierwszej sposobności za jego przykładem. Ręczę, że gdybym zatonął podczas burzy morskiej, będzie mi to poczytane za ostatni i wcale dowcipny figiel. Widzisz tedy, że wykreślić się nie mogę.
— Więc szanowny prezes pragnie pozostać w naszem mieście czas jakiś?
— Naturalnie, ale incognito! Niech nawet moje nazwisko nie będzie wymówione. Dla ciebie będę Puckinsem, dla całego świata...
Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.