nad któremi znów pracowały legiony uczonych, hojnie płatnych ze szkatuły królewskiej.
Tu mędrcy nauczali spragnionych wiedzy słuchaczów, a tłumy ich przybywały ze wszystkich stron świata.
Krótko mówiąc, Aleksandrya była pierwszym i jedynym skarbcem dorobku umysłowego ówczesnej ludzkości.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
I co z niej zostało?
Przeminęła jak cień, jak tyle już wspaniałości ziemskich, jak mamuty, których kości gdzieniegdzie wykopujemy, a o których prostaczkowie naiwnie dziś pytają: czy naprawdę mogły żyć niegdyś tak wielkie zwierzęta?... A jednak żyły, tylko pamięć o nich zaginęła.
W tych skarbach umysłowych, zatraconych po większej części bez śladu, których bezdusznemi szczątkami całe średniowiecze się karmiło, było i musiało być mnóstwo takich zdobyczy, które, powtórnie wykrzesawszy z głów swoich, uważamy niesłusznie za zupełnie nowy i oryginalny dorobek.