Popielatoskóry człowiek odrzekł mu nad wyraz melodyjną, ale całkiem niezrozumiałą mową. Uczony nasz przemówił po angielsku, ale nie otrzymał już odpowiedzi.
Na obliczu nieznajomego, czy nieznajomej zagościło tylko zdziwienie i błysk radości. Geolog powtarzał natarczywie pytanie po francusku, po niemiecku, ale napróżno.
Nieznajomy zdawał się nie rozumieć żadnego z tych języków.
Wreszcie oddalił się z dobrotliwym uśmiechem i powrócił w towarzystwie bardzo wątłego starca. Pod względem braku naturalnej ozdoby głowy, starzec był zupełnie podobnym do swojego towarzysza. Przedpotopowicz zwrócił się doń z ponownem pytaniem i otrzymał niedokładną angielszczyzną zapytanie:
— Po jakiemu mówisz?
— Po angielsku — odparł profesor — ale czemu pytasz, skoro znasz ten język?
— Nie wiedziałem, że się tak nazywa — odrzekł z prostotą starzec. A po chwili milczenia odezwał się znowu. — Choć dziwnie surową jest twa postać, widzę, żeś człowiekiem i mężem. Kimże jesteś i zkad pochodzisz?
— Jestem polakiem, profesorem paleontologii w Oxfordzie.
— Nie rozumiem tego! — odparł głęboko zamyślony nieznajomy.
— Gdzież więc jestem? — zawołał geolog, urażony nietyle odpowiedzią, ile wyrazem politowania i zgrozy, jakiej nie miał siły ukryć nieznajomy, wpatrujący się uporczywie w oblicze naszego uczonego. Odpowiedź objaśniła tylko Przedpotopowicza, że jest w Afryce, badał więc dalej.
— Daleko ztąd do Londynu?
— Do Londynu? — zawołał starzec. — Dziwnyś wymienił wyraz. Uczeni spierają się o znaczenie jego. Powtarza się bowiem na szczątkach bardzo wielu starożytnych przedmiotów.
— Ależ to pięciomilionowe miasto! Serce Anglii a nawet prawie świata całego!
— Ciekawe mówisz mi rzeczy. Poczekaj, niech sobie przypomnę. To pewno tego miasta ślady odkryto pod 49‑ym stop. szerokości geograficznej.
— Ależ tam leży Paryż! — poprawił go Przedpotopowicz.
— Nie wiem co to — odrzekł popielaty starzec.
— Nie słyszałeś więc o stolicy Francyi?
— Nie mogę sobie przypomnieć...
Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/309
Ta strona została uwierzytelniona.