Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/319

Ta strona została uwierzytelniona.
Słówko ostatnie.




Idź książko między ludzi!
Niewyposażyłem cię w tyle światła, jakbym pragnął. Mimo to nieś przynajmniej te iskierki, które mieścisz, nieś i pobudzaj myśl tych, którzy chcą myśleć, uprzyjemniaj chwile szukającym rozrywki.
A wy, czytelnicy, sądźcie mię pobłażliwie.
Jedynem mojem pragnieniem było służyć wam, nagrodą zaś będzie przeświadczenie, żem spełnił wedle sił swój obowiązek.
Potrzeba nam dużo światła. Niosę wam tedy jego promyk, odziany rozmyślnie w lekką szatę utworu literackiego, ale pokorny i zawstydzony, bo wiem, że go daję zamało.
Niech mię wszakże uniewinni trudność przedsiewzięcia.
Uporać się (w utworze literackim) z takim, jak mój tematem, dać harmonijny i żywy szereg obszarów przeszłości, mógłby tylko olbrzymi talent pisarski, wsparty na rozległej wiedzy przyrodnika, łączącego w sobie zalety głębokiego myśliciela z wyobraźnią poety.
Taka dopiero jednostka stworzyćby mogła potężną epopeję ziemi, taka przemówiłaby zrozumiale i do umysłu i do wyobraźni i do serca czytelnika.