Minęły czasy takich badaczów, jak Scheucher z Zurychu (w 1725 r.), który zdumiał świat odkryciem «przedpotopowego człowieka» w wapieniu mioceńskim (w Oeningen) i opisał go pod nazwą «Świadka potopu» (Homo diluvii testis).
— Słyszałem o tem!
— Utrzymywał on, że w owej skamieniałości przechowała się nietylko substancya kości, ale nawet ciało. Według niego można było u tej «grzesznej» ofiary potopu dokładnie odróżnić «resztki nosa,» ślady wątroby i t. d.[1] Minęły czasy Voltaire’a, który w swoim Dykcyonaryuszu filozoficznym obecność morskich muszli na szczytach wapiennych Alp objaśniał wędrówkami pielgrzymów przez góry w kapeluszach, ozdobionych muszelkami i gubieniem tych muszelek po drodze... Minęły czasy autorów, utrzymujących z całą powagą, że ryby skamieniałe były owemi rzadkiemi rybami, które wyrzucano niegdyś z kuchni bogatych rzymian, dla tego, że nie będąc dosyć świeżemi, nie dały się na ich stół użyć[2]. Dziś nie bawimy się w naciągania! Ścisłość przedewszystkiem!
— Ależ! nie gniewaj się, profesorze. Nie miałem zamiaru stawiać ci nieuzasadnionych zarzutów! przeciwnie! Choć ją znam mało, jestem pełen uwielbienia dla waszej nauki. Jeśli co podziwiam, to chyba waszę wstrzemięźliwość w odtwarzaniu przeszłości. Wprawdzie wyznam, że mimo wiary w waszą naukę, nie mogę zrozumieć, po czem poznajecie, wydobywszy z ziemi mizerny ząb albo ułamek kości, do jakiego on należał zaginionego potwora: nierozumiem, jak możecie odtworzyć całą jego postać, a nawet wyrokować o sposobie życia tego stworzenia. Przecież niekiedy żaden z was całego szkieletu owego zwierzęcia nie widział nawet. Ale wiem dobrze, że mówicie raczej za mało, niż za wiele. Macie swoje wypróbowane środki porównawcze, które tak nie zawodzą, jak nie zawodzą chemika jego delikatne odczynniki... Dla czegóż więc tak skąpi jesteście w odsłanianiu prawd zdobytych?
— Dzięki ci, lordzie, w imieniu pracowników wiedzy za twą wiarę w potęgę metod i środków naukowych, za wiarę w nasze dobre chęci. To dodaje otuchy do walki z przeszkodami jakie pię-