przypuszcza tylko zmiany drobne i niewidoczne w jednem lub kilku pokoleniach. Dopiero po upływie setek pokoleń stają się one wyraźne, a po upływie dalszych setek, a może tysięcy składają się na wytworzenie nowego gatunku...
— Dowcipne to wykręty, bo nikt tak powolnych zmian sprawdzić nie może. Powiadacie: potrzeba było bardzo długiego czasu, aby z jednej pary gadów — wytworzyły się wszystkie gatunki gadów, aby z jednej pary ptaków wytworzyły się tysiące gatunków, poczynając od kolibra, a kończąc na kondorze. Potrzebaby patrzeć przez tysiącolecia, aby zauważyć stopniowe i drobne zmiany, a na to życie nasze zakrótkie. Ale te dowodzenia okazały się fantazyą, i upadły pod ciosami nowszych odkryć!
— Jakież to odkrycia pogrzebały teoryę stopniowego rozwoju istot?
— Choćby mumie kotów, wydobyte z grobów faraonów, które w niczem nie różnią się od kotów dziś żyjących. Ziarna pszenicy — z przed 4,000 lat, które są takie same, jak dziś zebrane. Gdzież więc dowód, że rasy się wyradzają w gatunki a gatunki w rodzaje? Powiedz mi szczerze, profesorze, czy znacie choć jeden fakt, aby powstał nowy gatunek?
— Nieznamy! odrzekł z prostotą paleontolog.
— Cieszy mię, że podobnie ważne wyznanie słyszę z ust gruntownego badacza, odrzekł zdziwiony nieco anglik, ale pytam jak można wierzyć w teoryę, nie popartą ani jednem decydującym dowodem?
— Choćby nawet było jak sądzisz, to wolałbym na mocy samego rozumowania wierzyć w teoryę rozwoju, aniżeli należeć do zwolenników «oddzielnych aktów stworzenia.»
— Bardzo mię dziwi podobny upór!
— A jednak to proste. Kto odrzuca teoryę rozwoju z powodu, że fakta przemawiające za nią nie są dość liczne, ten zapomina, że dla poparcia własnego poglądu nie posiada ani jednego faktu!
— Nie rozumiem cię, profesorze!
— Zmuszasz mię do jasnego postawienia kwestyi wielce drażliwej. Czy masz lordzie, choćby przybliżone do prawdy pojęcie o tem, jak został stworzony gatunek? — jak się on dostał na świat ziemski?
Tak zagadnięty anglik umilkł, nie wiedząc co odpowiedzieć. Z zakłopotania wyprowadził go paleontolog.
Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.