Po należytym odpoczynku zapuszczono się znowu w otchłań i dość łatwo znaleziono się wśród potężnych skał formacyi węglowej.
Coby ryby myślały, gdyby rozum miały?
Wiesz, lordzie? jabym te «wrota» nazwał piękniejszem mianem, aniżeli noszą, naprzykład «rajem geologa!» — wołał profesor w zachwycie, — O tak! dodał anglik. — Zupełnie, jakby ziemia, zwykle zazdrośnie ukrywająca swe skarby przed okiem człowieka, otwarła nam tu sama gościnne podwoje i zapraszała do podziwiania swych tajników!
Stanisław pogrążył się w myślach, sprzecznych ze zdaniem profesora. Żeby ziemia tak bardzo gościnną była, tego nie powiem, — myślał sobie. — Podrapałem już na nic ręce, a guzów mam więcej, aniżeli ich posiada cała moja garderoba...
— Przypomina mi się tu wędrówka na dnie czarujących kanionów porzecza Colorado, — rzekł anglik.
— A mnie, — dorzucił Stanisław, — spacer po bośniackim gościńcu o zmierzchu, gdy już niewidać jam, w których można odrazu wszystkie kości połamać.
— Dochodzimy już do granic epoki węglowej, krok tylko dzieli nas od Dewonu.
— Na tem się nie znam, — odrzekł z powagą Stanisław, — ale zato czuję wyraźnie zapach nafty, czy też smoły ziemnej.
Powonienie objaśnia cię o blizkości Dewońskich warstw olejonośnych. Popatrz na te ciemne plamy i pręgi na ścianach. To są gniazda i żyły węgla kamiennego. Zawierają one i wywiązują niewyczerpane bogactwo płynnych i lotnych związków wę-[1]
- ↑ Przeciwko panującej teoryi organicznego pochodzenia skalnych olejów, w ostatnich czasach wystąpili, zwolennicy hipotezy pochodzenia mineralnego. Kwestya dotąd pozostaje dość ciemną i nierozstrzygniętą. Przyp. Autora.