Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

mimo całej małości ciało nasze stało się siedliskiem najwyższych dotąd na ziemi uzdolnień. Przyznasz chyba sam, milordzie, że przez swoje ręce, nogi, oczy, zęby lub włosy nie nabrał człowiek żadnych praw do wielkich przywilejów, które są jego udziałem. Ciało kala nas tylko a nie podnosi. Milordzie! wierzaj mi, że nie potrzebowalibyśmy walczyć z ciałem, gdyby ono harmonizowało jak należy z wyższym pierwiastkiem. A my walczymy przecież! I ciężko walczymy!
Mnie się zdaje poprostu, że wysokie uzdolnienia rozkwitły w człowieku bez względu na liczbę, kształt i proporcyę członków naszego ciała.
I to jest już wielkiem, cudownem zjawiskiem, ale niech nam nasza dostojność nie przewraca w głowie. Ród ludzki stanowi zapewne ostatnią i najwyższą gałązkę drzewa kręgowców, którego pień wydawał długo same liście, aż wreszcie ozdobił się kwiatem o cudownych własnościach. Zkąd jednak pewność, że jesteśmy już najpiękniejszym i najdoskonalszym kwiatem jaki ziemia zdolna wydać, żeśmy dość idealni na ostateczną koronę ziemi?
Słowom tym zawtórował nagle trzask głuchy i syczenie, a wraz z tem okrzyki, dobywające się z dwojga płuc.
— Co się tam stało? — zawołał anglik, przerywając dysputę, — zdaje się, że jakieś nieszczęście.


VIII.
Gorąca przeprawa.

O


Oj! nieszczęście! nieszczęście — wołał rozpaczliwie Stanisław, nadbiegając z syczącym przedmiotem, który oburącz niósł przed sobą.

— Co się stało? — mów prędko! — zawołali pogodzeni nagle przeciwnicy.
— A to wino się leje! — krzyczał sługa i podał butelkę, z ktorej uchodził szampan i obfitą strugą pienił się po kamieniach.
— Stłukłeś niezgrabiaszu! dawajże prędzej, niech się choć cokolwiek uratuje. — To mówiąc podał profesor pośpiesznie pękniętą butelkę aglikowi, który sprawdził, że wina będzie jeszcze na dwie szklaneczki.