Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

pienia gromadki wzmagały się z każdą godziną. Gnębiło ich straszne pragnienie. Niezaspokojone to uczucie jest zawsze męczarnią; lecz w dusznej atmosferze podrównikowej jest chyba najokropniejszą.


«bez tchu czepiają się szorstkich ścian drżącemi palcami...»

Umierać z pragnienia i widzieć, że do cierpień dotychczasowych każda chwila doda nowych, jeszcze sroższych — to złamie najtęższą wolę.
Z ogniem pożerającym wnętrzności, lizał geolog wyschłym językiem ściany swego więzienia. Lord Puckins, wśród doskonałej ciszy, słuchał, azali nie zaszemrze w pobliżu podziemny strumyk. Kropla wody wydawała się teraz zbawieniem. A przecież byłaby tylko przedłużeniem męczarni.
Jakże zmienną jest natura ludzka! Onegdaj, a nawet wczoraj, mężnie i obojętnie patrzyli śmierci