Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

Niebawem zrobiło się tłumno w podziemiu, a łoskot walących się odłamów ogłuszał literalnie profesora. Gnomy pracowały bez wytchnienia.


«I tuś mię znalazł, kolego? — wyszeptał anglik oblany zimnym potem...»

Jeden z nich, zwracający już od dłuższego czasu uwagę uczonego, przerwał robotę, zwrócił się ku profesorowi i ujął jego rękę.