Strona:Erich Meinert - Głupota mody.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

znaczają się skromnością w ubiorach. Prawdziwe szlachectwo umysłu wybiera skromne szaty, a kto w modne i kosztowne przystraja się suknie, ten z łatwością naraża dobrą swą sławę i wywołuje obmowy ze strony uszczypliwych języczków.
Wielu z was (gdyż w sali téj zebrani są bogaci i biedni, wielcy i mali) pomyśli sobie: „To tyczy się tylko bogatych, my zaś biedni nie potrzebujemy zwracać uwagi na te przestrogi.“ Sąd taki jest mylnym. Przeciwnie: ludzie bogaci, rujnujący się na zbytki i stroje, mniéj nas obchodzą, niż biedni, którzy, zamiast składać grosz do grosza na lata późnéj starości, obracają je na niepotrzebne, zbytkowne i modne fatałaszki. Przypatrzcież się służącym waszym! Wśród tych wszystkich dziewcząt, które w niedzielę po obiedzie wychodzą na spacer, pokażcie mi choć jednę tak ubraną, jakby na to zezwalały jéj skromne 10—15 rublowe kwartalne zasługi. Stroje ich przechodzą niekiedy ceną ubiory bogatych osób. I cóż dziwnego, że dla nabycia tych sukien oddają się rozpuście, lub téż okradaniu swych pracodawców! „Dzisiejsza służba jest zdemoralizowaną“ — powiadamy i pocieszamy się tém, że zło stało się powszechném.
Mojém zdaniem, na które wielu zgodzi się chyba, nie powinniśmy zezwalać na zgubę tych młodych istot, dla uratowania których wystarcza niekiedy łagodne obejście i rozsądne wskazówki. Młoda dziewczyna, którą panie nieraz matce zabieracie i do domu waszego jako służącą wprowadzacie, potrzebuje nietylko zasług, jedzenia i mieszkania, lecz i dobrego słowa, płynącego