Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/121

Ta strona została przepisana.
WSTĘP.


Młody się arfiarz pokochał, rozszalał
W księżniczce słońca złotowłosej, cudnej,
I po dniach całych i po całych nocach
Grał pięknej lubej; duszy swej potęgą
I całym szałem młodzieńczej miłości —
Lecz gdy ją porwać chciał z jej ojców zamku
Jego porwano, oczy wypalono,
I z arią na świat wyprawiono Boży.
I był sam, jako liść zwiędły na drzewie —
Ale miał dziecię, miał on przyjaciela,
Co go ukochał jak brata — nad brata!
Z roskoszą oddał mu oczy i życie
I wziął za rękę drogiego, i wodził
Po świecie Bożym, a on grał i nucił —
I tak przez życie przeszli wiele krain
I gór i dolin, i miast murowanych,
A w swej przyjaźni szczęśliwsi nad króle
Ziemi, nad niebios bogi wiekuiste!
Jeden drugiemu mówił o tych kwiatach,
O gwiazdach jasnych, o niebie i ziemi,
O ludzkich twarzach i wszelkiem stworzeniu,
A ślepy mówił mu w bezsenne noce
Pod wielką lipą, lub świerkiem święconym,
O duszy swojej dziwnych tajemnicach —