Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/169

Ta strona została przepisana.
GRABARZ.

Słowiku! —
Czemu ty nie wśród gaju
Lub nie nad brzegiem ruczaju,
Kwilisz? — mały samotniku!
Na smętarzu tu tak smutno —
Tu nie ma świeżej dąbrowy
Tylko świerki pieśń pokutną
Szumią nad trupiemi głowy,
Jęczą puhacze i sowy! —
Czemuż, o śpiewaku miły,
Gnieździsz się między mogiły?
I tak zawodzisz nad rankiem
Jak kochanka za kochankiem?


SŁOWIK.

Tam! tam!
Niegdyś, dnia szczęsnego
W pośród sadu zielonego
Kładłem gniazdo przez dwie wiosny
Z gniazdem głosił śpiew radosny,
Najweselszy z grona mego! —
Było tam dziewczątko małe,
Co ochraniało mi gniazdka,
I co rana gdyby gwiazdka
Błysło w oknie — w rączki białe
Brało żywność, cudna mała,
Po gałązkach rozrzucała —
Za to wieczór gdy okienko
Uchyliła, chór słowiczy
Z kity bzu, na kitę skacząc,
Gdy płakała, pieśnią płacząc,
Piał jej rzewnie: o Panienko!
Kwitnij cudna w dni słodyczy,
Jak róży kwiat! kwiat! kwiat!
Jak marzeń świat, świat! świat! —
Z trzecia wiosną przyleciałem,
I już — och! jej nie zastałem!